Jeszcze słowo Katarzyna Czajka-Kominiarczuk

W Warszawie jesteśmy tacy wyjątkowi, że mamy nie jedną ale dwie imprezy poświęcone książkom, tydzień po tygodniu. Najpierw Targi Vivelo na Stadionie Narodowym a potem te tradycyjne Międzynarodowe Targi Książki pod Pałacem Kultury. Byłam na obu i mam pewne przemyślenia, którymi się dzielę.

Witam was w kolejnym odcinku, w którym wraz z Alicją zaglądamy do XIX wiecznej kultury i jej przetworzeń w wieku XX i XXI. Dziś o tym co w "Ani z Zielonego Wzgórza" niezmienne i ważne ale też o tym jak podchodzą do materiału wyjściowego dwie serialowe produkcje, zarówno ta z lat osiemdziesiątych jak i ostatnia popularna wersja z 2017 roku, którą można było oglądać na Netflix.



Dowiecie się też co sądzimy o nowym tłumaczeniu tej kultowej książki dla dzieci.

Dziś opowiadam wam trochę o wystawie "Wideoświat. Powrót do kaset VHS" którą możecie zobaczyć w Muzeum Kinematografii w Łodzi, a trochę dzielę się moimi wspomnieniami z czasów kiedy odtwarzacz kaset był ukochanym sprzętem w domu, wyprawy do wypożyczalni gwarantowały super wieczór i wszyscy mieliśmy w swoich kolekcjach jedną kasetę z komunii i jedną dziwną kasetę, z filmem, którego nie oglądał nikt oprócz nas.



Partnerem odcinka jest Muzeum Kinematografii w Łodzi.

W dzisiejszym odcinku chciałabym się zająć kontrowersjami jakie pojawiły się w sieci po tym jak w roli Julii w teatralnym wystawieniu "Romea i Julii" obok Toma Hollanda obsadzono Francescę Amewudah-Rivers, młodą czarną aktorkę.



W tym odcinku postaram się wam pokazać, że to tak naprawdę nie jest żaden prawdziwy problem, ani żadna nowość, i jak działa budzenie w ludziach oburzenia.

Punktem wyjścia do moich rozważań jest pojawienie się na Netflix w Polsce serialu "Seks w Wielkim Mieście" od HBO. Nie mam wątpliwości, że zaraz sieć zaleją rozmowy o tym jak trudno dziś oglądać ten serial. No właśnie, jak rozmawiać o popkulturze, która się starzeje, tak by nie napisać kolejnego clickbaitowego tekstu.

O tym co się dzieje z księżną Kate rozmawiało pół internetu. Teorie spiskowe mnożyły się szybciej niż artykuły w brukowcach, zdjęcia wypadały z agencji prasowych i nawet najtwardsze umysły zdawały się mięknąć. Dziś gdy wiemy już o co chodziło, można spojrzeć na sprawę jako na pewną społeczną lekcję dotyczącą zarówno pociągającego charakteru teorii spiskowych jak i dowód na to jak zmienia się nasze postrzeganie monarchii i jakie niesie to za sobą konsekwencje w zakresie prywatności.



Ps: Odnoszę się w podcaście także do tego czy w ogóle powinno nas to interesować, więc dosłuchajcie do końca ;)