Zeszyty Anna Aschenbach
-
- Society & Culture
Zapiski o sprawach codziennych.
-
Wielki Post. Finale
32. Ten poranek jest kroplą rosy, w której przegląda się wszechświat. Jest pasemkiem światła we włosach. Magdalena stoi bez ruchu w mokrej trawie; ziemia dopiero wychodzi z nocy, w wielkiej ciszy słychać jak płynie powietrze, i oddech. Jej wyciągnięta dłoń drży. "Nie zatrzymuj mnie", mówi do niej Jezus, „nie zatrzymuj”. Na cóż jej Zmartwychwstały, skoro z nią nie zostanie?
-
Wielki Post. Otchłań
31. Mówi Charon: "Tamtej nocy ostatni raz przepłynąłem na drugi brzeg rzeki. Woda przyjmowała moje wiosło w wielkiej ciszy. Tylko łódź skrzypiała, kiedy pochylałem się do przodu. Ci, którzy siedzieli przy mnie, milczeli, przerażeni samotnością, jaka ich czekała po drugiej stronie. Wysiedli i ruszyli w mgłę, a ja odwróciłem się, żeby znów płynąć w kierunku bramy, i właśnie wtedy rozbłysło w niej światło. Ktoś stanął na progu.
-
-
Wielki Post. Księżyc mówi
29. Patrzył nieruchomo w niebo i przez tę jedną krótką chwilę zobaczyłem w Jego twarzy zmęczenie każdego człowieka, który nocą szuka odpowiedzi; który przestał rozumieć, nie ma siły, ani domu, ani pewności jutra. Pierwszą jabłoń, pustynię, nuty melodii bez słów. Tęsknotę każdego serca. Opuścił głowę, wiedząc, że nie usłyszy niczyich słów: zostały wypowiedziane już dawno, i zapisane na kartach wielkiej Księgi.
-
Wielki Post. Weronika
28. Są tacy, którzy twierdzą, że nigdy nie istniała, a przecież między dwoma pniami suszyło się prześcieradło, czyjeś dłonie musiały je tam rozwiesić. Wiatr wyginał je w żagiel, w namiot, w wyschnięte wzgórze. Weronika widziała te cuda, ale kiedy słońce dosuszyło ostatnie krople wody, zdjęła płótno bez wahania, zwinęła i ruszyła w kierunku domu.
-
Wielki Post. Judasz
27. Przez uchylone okno słychać ciężkie kroki: Judasz wraca ciemną uliczką, zagląda do domów, w których pali się jeszcze światło. W dłoni ściska sakiewkę z monetami, słyszę jak obijają się o siebie, brzęczą. Myśli o pocałunkach. O miękkich wargach kobiet, o matczynych dłoniach, o gładkich czołach siostrzeńców, o policzkach przyjaciół. Czuje w ustach posmak brudnego srebra.