52 min

WNE 054: Bo każda rodzina jest inna. O edukacji domowej w rodzinie dwujęzycznej z Olivią i Marcinem Demkowiczami Więcej niż edukacja: Edukacja domowa | Rodzina | Wychowanie

    • Parenting

Olivia i Marcin są małżeństwem polsko - amerykańskim. Poznali się i pierwsze lata po ślubie spędzili w Teksasie. Teraz, z siedmiorgiem dzieci, mieszkają w Polsce, choć mają dwa domy - jeden w Polsce, drugi w Teksasie. Olivia język polski rozumie doskonale, ale lepiej czuje się mówiąc po angielsku. Prowadzimy sobie więc taką miłą konwersację - my po polsku, ona po angielsku.



Dlaczego zdecydowali się uczyć dzieci w domu? Był to zupełnie naturalny wybór. Olivia sama doświadczyła tego czym jest homeschooling - jako nastolatka była edukowana domowo. Doceniła zalety i wartości, które płyną z edukacji domowej i pragnęła to samo dać swoim dzieciom. Swoją przygodę z homeschoolingiem rozpoczynali w Teksasie w dużej kooperatywie edukacyjnej. Wspólnie z dwunastoma innymi rodzinami stworzyli miejsce, gdzie dzieci (a była ich ponad setka!) spotykały się dwa razy w tygodniu. Razem uczestniczyły w zajęciach, bawiły się i uczyły.  



Oprócz kooperatyw i grup wsparcia, w USA istnieje cała infrastruktura wsparcia dla edukacji domowej. Opracowanych jest wiele programów nauczania (curriculum), które zawierają wskazówki i konkretne materiały edukacyjne. Muzea i centra nauki przygotowują specjalną ofertę dla homeschoolingu.



Olivia i Marcin wspólnie uczą swoje dzieci i obydwoje są odpowiedzialni za ich edukację domową, choć zdecydowanie więcej czasu spędzają z mamą. Zazwyczaj rano Marcin, który ma swoje biuro w domu, uczy się z dziećmi języka polskiego oraz historii Polski. Olivia ogarnia pozostałą część tematów oraz zajęć. Z wiekiem dzieci przejmują coraz więcej odpowiedzialności za swoją edukację. Wystarczy upewnić się, że wiedzą co mają robić i stworzyć im przestrzeń oraz warunki przyjazne do zdobywania wiedzy. 



Egzaminy dzieci zdają w języku polskim, choć większość przedmiotów omawiają z mamą po angielsku. Nie sprawia im to jednak żadnych trudności. Olivia i Marcin nie mają jednej metody nauczania. Wykorzystują pewne założenia pedagogiki Montessori (szczególnie dla małych dzieci), korzystają z założeń Charlotte Mason (przy wyborze lektur) i sprawdzają to co, z różnych propozycji edukacyjnych, jest dobre dla ich rodziny. Bo, jak podkreślają, każda rodzina jest inna, i każda potrzebuje innych metod. Ba - każde dziecko jest inne, inaczej się rozwija i potrzebuje innego wsparcia.



Warto mieć w domu dużo książek, z pięknymi ilustracjami, ciekawymi opowieściami, rozmawiać o przeczytanych historiach, wspólnie dyskutować. Marcin dodaje jeszcze, że przełomem było pozbycie się telewizora i oczywiście gier komputerowych. Podkreśla, że brak telewizora zmienia dynamikę rodzinnego życia. Oczywiście oglądają bajki i filmy na komputerze, ale takie jakie chcą i kiedy chcą. 



Jak ogarnąć edukację domową w tak dużej rodzinie? Z pomocą przychodzi harmonogram. Nie zupełnie sztywny, w którym każda czynność wyznaczona jest co do minuty, ale pewien zarys tego jak wyglądają poszczególne dni.  Dzięki temu dzień jest przewidywalny, dzieci mają poczucie bezpieczeństwa. Harmonogram wyznacza pewne ramy - kolejność wykonywania różnych czynności. Tak więc najpierw jest długie rodzinne śniadanie, później dzieci wykonują obowiązki, a potem wszyscy idą do szkoły - jasnego przestronnego pokoju przeznaczonego do wspólnej nauki. Oprócz wypełnionych po brzegi półek z książkami i wygodnej sofy do czytania, centralne miejsce w szkole zajmuje duży stół, przy którym mieszczą się wszyscy domownicy. 



Marcin uważa, że największym atutem dużej rodziny w edukacji domowej jest wspieranie samodzielności dzieci. Nie ma możliwości, żeby ktoś je wyręczał. W rodzinie wielodzietnej dzieci muszą brać czynny udział w nauce i wcześnie przejmują za nią odpowiedzialność. Starsi zawsze zaczynają sami rozwiązywać problemy, przychodzą prosić o pomoc dopiero wtedy, gdy ni

Olivia i Marcin są małżeństwem polsko - amerykańskim. Poznali się i pierwsze lata po ślubie spędzili w Teksasie. Teraz, z siedmiorgiem dzieci, mieszkają w Polsce, choć mają dwa domy - jeden w Polsce, drugi w Teksasie. Olivia język polski rozumie doskonale, ale lepiej czuje się mówiąc po angielsku. Prowadzimy sobie więc taką miłą konwersację - my po polsku, ona po angielsku.



Dlaczego zdecydowali się uczyć dzieci w domu? Był to zupełnie naturalny wybór. Olivia sama doświadczyła tego czym jest homeschooling - jako nastolatka była edukowana domowo. Doceniła zalety i wartości, które płyną z edukacji domowej i pragnęła to samo dać swoim dzieciom. Swoją przygodę z homeschoolingiem rozpoczynali w Teksasie w dużej kooperatywie edukacyjnej. Wspólnie z dwunastoma innymi rodzinami stworzyli miejsce, gdzie dzieci (a była ich ponad setka!) spotykały się dwa razy w tygodniu. Razem uczestniczyły w zajęciach, bawiły się i uczyły.  



Oprócz kooperatyw i grup wsparcia, w USA istnieje cała infrastruktura wsparcia dla edukacji domowej. Opracowanych jest wiele programów nauczania (curriculum), które zawierają wskazówki i konkretne materiały edukacyjne. Muzea i centra nauki przygotowują specjalną ofertę dla homeschoolingu.



Olivia i Marcin wspólnie uczą swoje dzieci i obydwoje są odpowiedzialni za ich edukację domową, choć zdecydowanie więcej czasu spędzają z mamą. Zazwyczaj rano Marcin, który ma swoje biuro w domu, uczy się z dziećmi języka polskiego oraz historii Polski. Olivia ogarnia pozostałą część tematów oraz zajęć. Z wiekiem dzieci przejmują coraz więcej odpowiedzialności za swoją edukację. Wystarczy upewnić się, że wiedzą co mają robić i stworzyć im przestrzeń oraz warunki przyjazne do zdobywania wiedzy. 



Egzaminy dzieci zdają w języku polskim, choć większość przedmiotów omawiają z mamą po angielsku. Nie sprawia im to jednak żadnych trudności. Olivia i Marcin nie mają jednej metody nauczania. Wykorzystują pewne założenia pedagogiki Montessori (szczególnie dla małych dzieci), korzystają z założeń Charlotte Mason (przy wyborze lektur) i sprawdzają to co, z różnych propozycji edukacyjnych, jest dobre dla ich rodziny. Bo, jak podkreślają, każda rodzina jest inna, i każda potrzebuje innych metod. Ba - każde dziecko jest inne, inaczej się rozwija i potrzebuje innego wsparcia.



Warto mieć w domu dużo książek, z pięknymi ilustracjami, ciekawymi opowieściami, rozmawiać o przeczytanych historiach, wspólnie dyskutować. Marcin dodaje jeszcze, że przełomem było pozbycie się telewizora i oczywiście gier komputerowych. Podkreśla, że brak telewizora zmienia dynamikę rodzinnego życia. Oczywiście oglądają bajki i filmy na komputerze, ale takie jakie chcą i kiedy chcą. 



Jak ogarnąć edukację domową w tak dużej rodzinie? Z pomocą przychodzi harmonogram. Nie zupełnie sztywny, w którym każda czynność wyznaczona jest co do minuty, ale pewien zarys tego jak wyglądają poszczególne dni.  Dzięki temu dzień jest przewidywalny, dzieci mają poczucie bezpieczeństwa. Harmonogram wyznacza pewne ramy - kolejność wykonywania różnych czynności. Tak więc najpierw jest długie rodzinne śniadanie, później dzieci wykonują obowiązki, a potem wszyscy idą do szkoły - jasnego przestronnego pokoju przeznaczonego do wspólnej nauki. Oprócz wypełnionych po brzegi półek z książkami i wygodnej sofy do czytania, centralne miejsce w szkole zajmuje duży stół, przy którym mieszczą się wszyscy domownicy. 



Marcin uważa, że największym atutem dużej rodziny w edukacji domowej jest wspieranie samodzielności dzieci. Nie ma możliwości, żeby ktoś je wyręczał. W rodzinie wielodzietnej dzieci muszą brać czynny udział w nauce i wcześnie przejmują za nią odpowiedzialność. Starsi zawsze zaczynają sami rozwiązywać problemy, przychodzą prosić o pomoc dopiero wtedy, gdy ni

52 min