38 min

Polska sabotażystą wewnątrz Unii Europejskiej. Czy katastrofa, jaką przyniósł Brexit może otrzeźwić marzących o Polexicie‪?‬ O świecie w Onecie

    • Politics

Polska razem z Węgrami występują w tej chwili w roli głównych antybohaterów debat na temat przyszłego budżetu unijnego. Premier Morawiecki i prezydent Orban zagrozili wetem, ponieważ nie chcą powiązania budżetu z praworządnością. Co to oznacza? Jakie będą tego gospodarcze skutki?
My cały czas nie doceniamy tego, co niosłoby za sobą twarde weto. Oznaczałoby to ostry konflikt między krajami Unii Europejskiej, izolację Polski i Węgier i zepchnięcie tych dwóch krajów na margines. Choć polski rząd jeszcze niedawno ostrzegał, że weto byłoby strzeleniem sobie w głowę z punktu widzenia gospodarki, dziś uparcie stosuje tą narrację.

Bardzo często, gdy mówimy o naszym członkostwie w Unii Europejskiej, zapominamy o efektach pośrednich, takich, jak napływ inwestycji, wiarygodność na rynkach finansowych, czy bycie częścią mechanizmu wspólnorynkowego. Polska, która dryfuje na peryferiach Europy, traci te walory. Polska, grożąc wetem ws. Budżetu unijnego, pozbawia się pieniędzy z funduszu odbudowy, co prowadzić może nieuchronnie do obniżenia ratingu Polski i spowoduje to, że pożyczki zaciągane przez polski rząd będą dużo droższe niż te w ramach funduszu odbudowy. Morawiecki, który jest byłym, paroletnim prezesem banku doskonale o tym wie, ale razem ze Zbigniewem Ziobrą wypowiadają cyniczne kłamstwa na potrzeby polityki wewnętrznej. Jest to zjawisko bardzo niebezpieczne, bo te słowa i czyny uruchamiają dyskusję, czy Polska korzysta na obecności we wspólnocie europejskiej. Polexit jest dziś używany jako figura retoryczna, bo ani premier Morawiecki ani prezes Kaczyński nie dążą do niego. Ale jak mówi nam historia Brexitu, z Unii Europejskiej można wyjść, wcale nie dążąc do tego. Walki wewnętrzne w obozie władzy narażają więc przyszłości Polski, ale również dobrobyt Unii Europejskiej. Polska, która będzie wewnątrzunijnym sabotażystą, musi liczyć się z konsekwencjami. Dlaczego Polska dała się wmanewrować w obronę Viktora Orbana i co jest powodem tego, że solidaryzuje się z nim nie w swojej sprawie?

 

 

Dzieje się także w Stanach Zjednoczonych. Urzędujący prezydent nie wykonuje woli wyborców, którzy większością już ponad sześciu milionów głosów, wybrali kolejnego prezydenta, Joego Bidena. Donald Trump nie tylko nie uznaje wyniku głosowania, ale czyni również bezprawne posunięcia, nie dopuszczając do tego, by proces przekazania władzy się rozpoczął. Trump narusza także dobre obyczaje i łamie konwencje, która funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych od bardzo dawna. Jednym z najistotniejszych elementów demokracji i zachodniej cywilizacji jest zbiór niepisanych zachowań, w ramach których odbywa się cywilizowany konflikt polityczny. Zarówno w USA, jak i w Wielkiej Brytanii oraz Polsce widzimy dziś załamanie tych zwyczajów. Dlatego Donald Trump, mimo tego, że szansa na unieważnienie tych wyborów jest minimalna, odmawia zrobienia tego, czego przyzwoitość i niepisane zwyczaje od niego wymagają. Tym samym naraża swój kraj na śmieszność i dalsze nadszarpnięcie wizerunku, które grozi interesom USA. Z drugiej jednak strony, nieuchronne odejście Trumpa 20 stycznia jest przesądzone. Być może z opóźnieniem, ale administracja Bidena przejmie stery i zacznie rządzić Ameryką. Trump za to w najbliższym czasie ma podobno ogłosić, że za cztery lata zamierza ponownie kandydować na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jak potoczy się sytuacja w Stanach Zjednoczonych i jaka przyszłość czeka Donalda Trumpa?

 

Przed nami zakończenie procesu Brexitu. Do końca grudnia jest czas na to, by Wielka Brytania zawarła z Unią Europejską porozumienie o wolnym handlu, co doprowadzić ma do tego, że na przykład dalej istnieć będzie bezcłowa wymiana handlowa. Bez tego Wielka Brytania za miesiąc może stać się krajem trzecim wobec Unii Europejskiej. Choć trudno

Polska razem z Węgrami występują w tej chwili w roli głównych antybohaterów debat na temat przyszłego budżetu unijnego. Premier Morawiecki i prezydent Orban zagrozili wetem, ponieważ nie chcą powiązania budżetu z praworządnością. Co to oznacza? Jakie będą tego gospodarcze skutki?
My cały czas nie doceniamy tego, co niosłoby za sobą twarde weto. Oznaczałoby to ostry konflikt między krajami Unii Europejskiej, izolację Polski i Węgier i zepchnięcie tych dwóch krajów na margines. Choć polski rząd jeszcze niedawno ostrzegał, że weto byłoby strzeleniem sobie w głowę z punktu widzenia gospodarki, dziś uparcie stosuje tą narrację.

Bardzo często, gdy mówimy o naszym członkostwie w Unii Europejskiej, zapominamy o efektach pośrednich, takich, jak napływ inwestycji, wiarygodność na rynkach finansowych, czy bycie częścią mechanizmu wspólnorynkowego. Polska, która dryfuje na peryferiach Europy, traci te walory. Polska, grożąc wetem ws. Budżetu unijnego, pozbawia się pieniędzy z funduszu odbudowy, co prowadzić może nieuchronnie do obniżenia ratingu Polski i spowoduje to, że pożyczki zaciągane przez polski rząd będą dużo droższe niż te w ramach funduszu odbudowy. Morawiecki, który jest byłym, paroletnim prezesem banku doskonale o tym wie, ale razem ze Zbigniewem Ziobrą wypowiadają cyniczne kłamstwa na potrzeby polityki wewnętrznej. Jest to zjawisko bardzo niebezpieczne, bo te słowa i czyny uruchamiają dyskusję, czy Polska korzysta na obecności we wspólnocie europejskiej. Polexit jest dziś używany jako figura retoryczna, bo ani premier Morawiecki ani prezes Kaczyński nie dążą do niego. Ale jak mówi nam historia Brexitu, z Unii Europejskiej można wyjść, wcale nie dążąc do tego. Walki wewnętrzne w obozie władzy narażają więc przyszłości Polski, ale również dobrobyt Unii Europejskiej. Polska, która będzie wewnątrzunijnym sabotażystą, musi liczyć się z konsekwencjami. Dlaczego Polska dała się wmanewrować w obronę Viktora Orbana i co jest powodem tego, że solidaryzuje się z nim nie w swojej sprawie?

 

 

Dzieje się także w Stanach Zjednoczonych. Urzędujący prezydent nie wykonuje woli wyborców, którzy większością już ponad sześciu milionów głosów, wybrali kolejnego prezydenta, Joego Bidena. Donald Trump nie tylko nie uznaje wyniku głosowania, ale czyni również bezprawne posunięcia, nie dopuszczając do tego, by proces przekazania władzy się rozpoczął. Trump narusza także dobre obyczaje i łamie konwencje, która funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych od bardzo dawna. Jednym z najistotniejszych elementów demokracji i zachodniej cywilizacji jest zbiór niepisanych zachowań, w ramach których odbywa się cywilizowany konflikt polityczny. Zarówno w USA, jak i w Wielkiej Brytanii oraz Polsce widzimy dziś załamanie tych zwyczajów. Dlatego Donald Trump, mimo tego, że szansa na unieważnienie tych wyborów jest minimalna, odmawia zrobienia tego, czego przyzwoitość i niepisane zwyczaje od niego wymagają. Tym samym naraża swój kraj na śmieszność i dalsze nadszarpnięcie wizerunku, które grozi interesom USA. Z drugiej jednak strony, nieuchronne odejście Trumpa 20 stycznia jest przesądzone. Być może z opóźnieniem, ale administracja Bidena przejmie stery i zacznie rządzić Ameryką. Trump za to w najbliższym czasie ma podobno ogłosić, że za cztery lata zamierza ponownie kandydować na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jak potoczy się sytuacja w Stanach Zjednoczonych i jaka przyszłość czeka Donalda Trumpa?

 

Przed nami zakończenie procesu Brexitu. Do końca grudnia jest czas na to, by Wielka Brytania zawarła z Unią Europejską porozumienie o wolnym handlu, co doprowadzić ma do tego, że na przykład dalej istnieć będzie bezcłowa wymiana handlowa. Bez tego Wielka Brytania za miesiąc może stać się krajem trzecim wobec Unii Europejskiej. Choć trudno

38 min