3 min

Świat (pseudo)chrześcijański #Co_dalej?

    • Christianity

Instytut Kultury św. Jana Pawła II na Angelicum w Rzymie zorganizował w tym roku akademickim cykl Wykładów Janopawłowych. Gościem siódmego z kolei była prof. Chantal Delsol, filozof, pisarka i profesor filozofii politycznej, która wygłosiła wykład na temat końca świata chrześcijańskiego. Uwaga: świata chrześcijańskiego, nie chrześcijaństwa jako takiego. Mówimy o panującym sposobie myślenia, o filozofii, z której wynika rzeczywistość społeczna. polityczna i kulturowa. Świat chrześcijański od dwustu lat heroicznie się broni - mówiła prelegentka. Obecnie, wobec postnowoczesności, umiera.

Słucham jednak opisu świata, którego upadek Pani profesor wieści, i… zupełnie go nie żałuję. Świat, którego filary to m.in. hierarchia, autorytet i przymus, świat odrzucający wolność sumienia, świat w którym „kolonizacja była działaniem szlachetnym i godnym uznania, podobnie jak tortury i kolejne wojny” (cytat z wykładu), a „pedofilia postrzegana była jako środek zaradczy, utrzymywany, by chronić rodziny i instytucje” (to kolejny cytat) był głęboko chory i daleki od chrześcijaństwa. Tak, ten, który powstaje, pochwalający aborcję czy samobójstwo, nie jest lepszy. Ale trudno go nazwać gorszym.

Wolałabym ewolucję od rewolucji. Nawrócenie od przewrotu. Ale nie ma takiej opcji. Mijającego świata broni się całościowo, razem z tym, co w nim nieewangeliczne. Zatem i odrzucony zostanie w całości, to co w nim złe i to co dobre.

Bardzo bym chciała, by nasza codzienność była przeniknięta chrześcijańskim myśleniem. Ale tylko pod warunkiem, że będzie ono naprawdę chrześcijańskie. Co to znaczy? Że podstawą działania w każdym przypadku będzie miłość Boga i człowieka. Każdego człowieka, bez wyjątku. Miłość zakłada szacunek. Miłość daje wolność. To nie znaczy, że rezygnuje z prawdy i nazywania dobra dobrem, a zła złem. Skoro organizatorzy powołują się na Jana Pawła II, to może trzeba przypomnieć jego słowa, że człowiek jest powołany do wolności, a być wolnym, to móc i chcieć wybierać, to żyć zgodnie ze swym sumieniem.

Pojmowanie chrześcijaństwa jako religii przymusu jest dramatycznym jego wypaczeniem i powodem, dla którego ludzie dziś odchodzą od wiary.

Pragnienie wolności jest w nas i jest Bożym darem. Nie da się go zabić. Człowiek, który zakosztuje wolności, nie chce już wracać w niewolę. Chyba, że zostanie złamany. Wolność wyraża się w dokonywaniu wyborów, które oznaczają też przyjęcie odpowiedzialności. Za siebie i innych. Odpowiedzialność z kolei nie zabiera wolności.

Jezus Chrystus czyni ludzi wolnymi i odpowiedzialnymi. Wyprostowanymi i zdolnymi wyruszyć w drogę. Nie miotającymi się między kolejnymi przymusami. Tam gdzie jest lęk nie ma miłości. I nie ma Boga.

Nasz świat się zmienia. Może w tym nowym świecie Kościół nie będzie miał władzy. Szczerze mówiąc: oby tak się stało. Władza Kościołowi szkodzi. Może moralność nie będzie wsparta prawem, nawet w kwestiach najistotniejszych i trzeba będzie z tym żyć. Ale to wszystko ziemskie przywileje, a nasza ojczyzna jest przecież w niebie.

Może trzeba będzie swoich wyborów bronić i je uzasadniać, bo już nie będą naturalne, wynikające ze społecznych zwyczajów. Dzięki temu być może znów staniemy się znakiem dla świata.

Świat potrzebuje Ewangelii, nie systemów, które ją udają.


---

Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/joanna-m-kociszewska/message

Instytut Kultury św. Jana Pawła II na Angelicum w Rzymie zorganizował w tym roku akademickim cykl Wykładów Janopawłowych. Gościem siódmego z kolei była prof. Chantal Delsol, filozof, pisarka i profesor filozofii politycznej, która wygłosiła wykład na temat końca świata chrześcijańskiego. Uwaga: świata chrześcijańskiego, nie chrześcijaństwa jako takiego. Mówimy o panującym sposobie myślenia, o filozofii, z której wynika rzeczywistość społeczna. polityczna i kulturowa. Świat chrześcijański od dwustu lat heroicznie się broni - mówiła prelegentka. Obecnie, wobec postnowoczesności, umiera.

Słucham jednak opisu świata, którego upadek Pani profesor wieści, i… zupełnie go nie żałuję. Świat, którego filary to m.in. hierarchia, autorytet i przymus, świat odrzucający wolność sumienia, świat w którym „kolonizacja była działaniem szlachetnym i godnym uznania, podobnie jak tortury i kolejne wojny” (cytat z wykładu), a „pedofilia postrzegana była jako środek zaradczy, utrzymywany, by chronić rodziny i instytucje” (to kolejny cytat) był głęboko chory i daleki od chrześcijaństwa. Tak, ten, który powstaje, pochwalający aborcję czy samobójstwo, nie jest lepszy. Ale trudno go nazwać gorszym.

Wolałabym ewolucję od rewolucji. Nawrócenie od przewrotu. Ale nie ma takiej opcji. Mijającego świata broni się całościowo, razem z tym, co w nim nieewangeliczne. Zatem i odrzucony zostanie w całości, to co w nim złe i to co dobre.

Bardzo bym chciała, by nasza codzienność była przeniknięta chrześcijańskim myśleniem. Ale tylko pod warunkiem, że będzie ono naprawdę chrześcijańskie. Co to znaczy? Że podstawą działania w każdym przypadku będzie miłość Boga i człowieka. Każdego człowieka, bez wyjątku. Miłość zakłada szacunek. Miłość daje wolność. To nie znaczy, że rezygnuje z prawdy i nazywania dobra dobrem, a zła złem. Skoro organizatorzy powołują się na Jana Pawła II, to może trzeba przypomnieć jego słowa, że człowiek jest powołany do wolności, a być wolnym, to móc i chcieć wybierać, to żyć zgodnie ze swym sumieniem.

Pojmowanie chrześcijaństwa jako religii przymusu jest dramatycznym jego wypaczeniem i powodem, dla którego ludzie dziś odchodzą od wiary.

Pragnienie wolności jest w nas i jest Bożym darem. Nie da się go zabić. Człowiek, który zakosztuje wolności, nie chce już wracać w niewolę. Chyba, że zostanie złamany. Wolność wyraża się w dokonywaniu wyborów, które oznaczają też przyjęcie odpowiedzialności. Za siebie i innych. Odpowiedzialność z kolei nie zabiera wolności.

Jezus Chrystus czyni ludzi wolnymi i odpowiedzialnymi. Wyprostowanymi i zdolnymi wyruszyć w drogę. Nie miotającymi się między kolejnymi przymusami. Tam gdzie jest lęk nie ma miłości. I nie ma Boga.

Nasz świat się zmienia. Może w tym nowym świecie Kościół nie będzie miał władzy. Szczerze mówiąc: oby tak się stało. Władza Kościołowi szkodzi. Może moralność nie będzie wsparta prawem, nawet w kwestiach najistotniejszych i trzeba będzie z tym żyć. Ale to wszystko ziemskie przywileje, a nasza ojczyzna jest przecież w niebie.

Może trzeba będzie swoich wyborów bronić i je uzasadniać, bo już nie będą naturalne, wynikające ze społecznych zwyczajów. Dzięki temu być może znów staniemy się znakiem dla świata.

Świat potrzebuje Ewangelii, nie systemów, które ją udają.


---

Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/joanna-m-kociszewska/message

3 min