WN 072 – Patodeweloperka Wiedza Nieoczywista
-
- Wetenschap
Nie bez powodu w Polsce furorę robi określenie „patodeweloperka”. Na każdym kroku można znaleźć inwestycje reklamowane jako prestiżowe, apartamentowe, a które w rzeczywistości pod każdym względem spełniają raczej standardy slamsów. Z jednym wyjątkiem – ich cena niewątpliwie gdyby była adekwatna to dotyczyła by czegoś prawdziwie ekskluzywnego, a co najmniej porządnego. Temat jest niezwykle ciekawy, więc jeszcze przed premierą zamówiłem książkę „Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce”. I chociaż książką się rozczarowałem, to temat, który porusza, z pewnością zasługuje na omówienie w podcaście Wiedza Nieoczywista.
Zawartość odcinka “Patodeweloperka”
* Nie ukrywam, że bawią mnie utyskiwania deweloperów, jak to trudno jest im wiązać koniec z końcem, bo przy takim popycie na mieszkania są w stanie sprzedawać byle co za ogromne pieniądze (w UE tylko na Słowacji jest gorzej jeśli chodzi o liczbę mieszkań).
* Nie kupuję też narracji o „surowych wymaganiach” jakie stawiane są przed deweloperami przez prawo. Wymaganie większych standardów niekoniecznie jednak podnosiłoby ceny.
* Nie przemawia do mnie argument, że w Polsce mieszkania są tanie, bo „na zachodzie” kosztują znacznie więcej. Trzeba patrzyć na siłę nabywczą i oczywiście na stronę kosztów (w Polsce grunty, robocizna, są znacznie tańsze).
* Nie mam dobrego rozwiązania. Nie wierzę w budownictwo państwowe / samorządowe. Możliwe wydaje mi się uczynienie najmu bardziej przystępnym, ale to wymaga zmniejszenia ochrony lokatorów, co dla wielu osób jest bardzo kontrowersyjnym pomysłem.
* Nie uważam, że mieszkanie jest prawem, a nie towarem. Ale też nie uważam, że mieszkanie to dobro jak każde inne, na którym powinno się dać łatwo spekulować.
* Liczyłem, że w książce „Dziury w ziemi” znajdę analityczne rozpracowanie tego problemu, a dostałem dość powierzchowny obraz, z jedynie kilkoma ciekawymi wątkami, które giną jednak w mało przekonującym wywodzie oraz w kwestiach, o których wolałbym nie czytać.
* Autor podejmuje się karkołomnej próby obrony PGR-ów, fascynuje się T. Pikettym, co dość jednoznacznie określa jego światopogląd. Broni też komunistycznych masowych wyburzeń dokonywanych przez komunistów, twierdząc m.in. że tamte mieszkania były bardzo niskiego standardu (do prawda) i że byłyby „upiornie drodze w modernizacji” i „dostosowanie ich do potrzeb osób z niepełnosprawnościami wymaga potężnych nakładów” – zapomina przy tym jak bardzo niedostępne dla osób niepełnosprawnych były budowane w PRL budynki.
* Autor twierdzi, że wielka płyta, czyli bloki budowane z prefebrykatów zostały niesłusznie zohydzone Polakom, bo sama technologia była dobra. Nie dostrzega przy tym, że problemem nie były same płyty tylko sposób ich łączenia – generalnie fuszerka na etapie montowania-budowy.
* Zupełnie nie rozumiem dlaczego autor rozwija wątki o kolejnych żonach znanego dewelopera (37 lat młodszej, itp.).
* Nie tylko krytykuję – autor rozumie bowiem, że ideą przedsiębiorcy-dewelopera jest osiągnąć zysk. Dostrzega problem, że w pewnych sytuacjach osoba wynajmująca mieszkania, gdzie najemcy przestają płacić czynsz staje się mimowolnie „operatorem mieszkania socjalnego”.
* Kilka opisanych w książce inwestycji też niewątpliwie zasługuje na obśmianie.
* Z pewnością różnimy się jednak w kwestii tego, jak rozwiązać problem mieszkaniowy w Polsce.
Do poczytania
Więcej na ten temat w książce “Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce”.
Posłuchaj i zostań na dłużej
Odcinek można odsłuchać przy pomocy poniższego odtwarzacza.
Nie bez powodu w Polsce furorę robi określenie „patodeweloperka”. Na każdym kroku można znaleźć inwestycje reklamowane jako prestiżowe, apartamentowe, a które w rzeczywistości pod każdym względem spełniają raczej standardy slamsów. Z jednym wyjątkiem – ich cena niewątpliwie gdyby była adekwatna to dotyczyła by czegoś prawdziwie ekskluzywnego, a co najmniej porządnego. Temat jest niezwykle ciekawy, więc jeszcze przed premierą zamówiłem książkę „Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce”. I chociaż książką się rozczarowałem, to temat, który porusza, z pewnością zasługuje na omówienie w podcaście Wiedza Nieoczywista.
Zawartość odcinka “Patodeweloperka”
* Nie ukrywam, że bawią mnie utyskiwania deweloperów, jak to trudno jest im wiązać koniec z końcem, bo przy takim popycie na mieszkania są w stanie sprzedawać byle co za ogromne pieniądze (w UE tylko na Słowacji jest gorzej jeśli chodzi o liczbę mieszkań).
* Nie kupuję też narracji o „surowych wymaganiach” jakie stawiane są przed deweloperami przez prawo. Wymaganie większych standardów niekoniecznie jednak podnosiłoby ceny.
* Nie przemawia do mnie argument, że w Polsce mieszkania są tanie, bo „na zachodzie” kosztują znacznie więcej. Trzeba patrzyć na siłę nabywczą i oczywiście na stronę kosztów (w Polsce grunty, robocizna, są znacznie tańsze).
* Nie mam dobrego rozwiązania. Nie wierzę w budownictwo państwowe / samorządowe. Możliwe wydaje mi się uczynienie najmu bardziej przystępnym, ale to wymaga zmniejszenia ochrony lokatorów, co dla wielu osób jest bardzo kontrowersyjnym pomysłem.
* Nie uważam, że mieszkanie jest prawem, a nie towarem. Ale też nie uważam, że mieszkanie to dobro jak każde inne, na którym powinno się dać łatwo spekulować.
* Liczyłem, że w książce „Dziury w ziemi” znajdę analityczne rozpracowanie tego problemu, a dostałem dość powierzchowny obraz, z jedynie kilkoma ciekawymi wątkami, które giną jednak w mało przekonującym wywodzie oraz w kwestiach, o których wolałbym nie czytać.
* Autor podejmuje się karkołomnej próby obrony PGR-ów, fascynuje się T. Pikettym, co dość jednoznacznie określa jego światopogląd. Broni też komunistycznych masowych wyburzeń dokonywanych przez komunistów, twierdząc m.in. że tamte mieszkania były bardzo niskiego standardu (do prawda) i że byłyby „upiornie drodze w modernizacji” i „dostosowanie ich do potrzeb osób z niepełnosprawnościami wymaga potężnych nakładów” – zapomina przy tym jak bardzo niedostępne dla osób niepełnosprawnych były budowane w PRL budynki.
* Autor twierdzi, że wielka płyta, czyli bloki budowane z prefebrykatów zostały niesłusznie zohydzone Polakom, bo sama technologia była dobra. Nie dostrzega przy tym, że problemem nie były same płyty tylko sposób ich łączenia – generalnie fuszerka na etapie montowania-budowy.
* Zupełnie nie rozumiem dlaczego autor rozwija wątki o kolejnych żonach znanego dewelopera (37 lat młodszej, itp.).
* Nie tylko krytykuję – autor rozumie bowiem, że ideą przedsiębiorcy-dewelopera jest osiągnąć zysk. Dostrzega problem, że w pewnych sytuacjach osoba wynajmująca mieszkania, gdzie najemcy przestają płacić czynsz staje się mimowolnie „operatorem mieszkania socjalnego”.
* Kilka opisanych w książce inwestycji też niewątpliwie zasługuje na obśmianie.
* Z pewnością różnimy się jednak w kwestii tego, jak rozwiązać problem mieszkaniowy w Polsce.
Do poczytania
Więcej na ten temat w książce “Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce”.
Posłuchaj i zostań na dłużej
Odcinek można odsłuchać przy pomocy poniższego odtwarzacza.
11 min.